Kolejny przekład „Nieczułości” Martyny Bundy!

27.01.2022

Na początku stycznia nakładem wydawnictwa Noir sur Blanc ukazał się francuski przekład „Nieczułości” Martyny Bundy. Autorką tłumaczenia jest Caroline Raszka-Dewez.

O książce:
Autorka w swojej debiutanckiej powieści zabiera czytelników do Dziewczej Góry, niewielkiej wsi na Kaszubach. To właśnie tu, w domu wybudowanym za pieniądze z ubezpieczenia po zmarłym tragicznie mężu, Rozela wychowuje trzy córki. Najstarsza Gerta przypomina matkę, jest rzetelna i aż do przesady odpowiedzialna, średnia Truda, odwrotnie, umie korzystać z życia i łatwo daje się ponieść porywom serca, z kolei najmłodsza Ilda sporo myśli o śmierci i uwielbia prowokować wszystkich wokół.
W rozpisanej na wiele lat i głosów opowieści poznajemy losy kobiet – najpierw tragiczne wydarzenia wojenne, a potem czasy, gdy nastała nowa władza. Bohaterki, aby przetrwać, muszą nauczyć się nie okazywać uczuć. Nieczułość staje się ich tarczą przed przeciwnościami losu i złymi językami. Tam, gdzie inni by się załamali, Rozela i jej córki prą do przodu. Mimo pozornej nieczułości wszystkie są ze sobą bardzo związane, a rodzinny dom w Dziewczej Górze przyciąga je jak magnes. Nieważne, jak daleko wypuszczają się w świat, zawsze tu wracają po „nieczule czułe” wsparcie, miłość i bliskość.
Tak o powieści pisał Krzysztof Varga: 

Jedna rzecz mnie w „Nieczułości” ujęła i wzruszyła tak, jak żadna książka ostatnio. Ma Bunda niebywały dar pisania o zwierzętach: sceny ze zwierzętami, często przecież brutalne, jak świniobicie, ukazane są tu z jednej strony z niesamowitym humorem, delikatnością, ale z drugiej strony też bez sentymentów: śmierć świni jest przejmująca, opis trzymania umierającego zwierzęcia za ryjek rozdziera serce, ale też w dziwny sposób uspokaja i umiemy nawet uwierzyć w to, że biednemu stworzeniu lżej się umierało. Historia bujającej się w koszu kury – iście bajkowa. Dzieje stadka pawi – zabawne i szalone, rozpacz samicy z powodu śmierci jej partnera: tak ludzka jak nawet nieczęsto zdarza się samym ludziom. Każde zwierzę byłoby szczęśliwe, gdyby Bunda o nim napisała. W każdym razie gdybym ja był zwierzęciem, czy to domowym, czy hodowlanym, marzyłbym o tym, aby Martyna Bunda opisała mój los, nawet jeśli miałby on być tragiczny.