Happy birthday… dla M.M.

01.06.2011

Kreowaną na słodką idiotkę i rozkapryszoną boginię seksu, gwiazdą kina lat 50. szarpały sprzeczne emocje. Była namiętną czytelniczką książek, pisała wiersze, łapczywie chłonęła wiedzę, starając się nadrobić braki w edukacji. Niemal pół wieku po swojej tajemniczej śmierci wciąż jest ikoną popkultury. By uczcić jej urodziny, wydawca Silent Film Director dla iPhone udostępnił w dzisiejszym dniu płatną dotychczas aplikację za darmo. Natomiast Jamie Salter, który kupił prawa do wizerunku Marilyn, nie może pogodzić się z jej odejściem i zamierza – korzystając z nowoczesnych technologii – ożywić gwiazdę dla kolejnych pokoleń miłośników kina. Ona jest uosobieniem szyku i seksapilu, i dowodzi, że rozmiar nie ma znaczenia. Jest zmysłowa i bardzo kobieca. Nowe pokolenie zakocha się w niej, tak samo jak my – twierdzi Salter.
Swoją prawdziwą twarz M.M. ujawnia w książce . To zbiór nie publikowanych dotychczas prywatnych zapisków aktorki, jej przemyśleń, wierszy, listów do kolejnych psychoanalityków, które tworzą niezwykły portret wrażliwej, inteligentnej kobiety – diametralnie różny od tego, jaki dla potrzeb opinii publicznej wykreowały media. Tom jest bogato ilustrowany. Znalazły się w nim faksymile odręcznych i spisywanych na maszynie notatek oraz liczne fotograficzne portrety gwiazdy i jej zdjęcia w towarzystwie m.in. pierwszego męża Jamesa Dougherty’ego, największej miłości M.M. i jej trzeciego małżonka Arthura Millera, nauczyciela i powiernika Lee Strasburga, a także pisarzy – Trumana Capote’a oraz Karen Blixen.
Ta książka to niezwykłe świadectwo krótkiej acz burzliwej kariery boskiej M.M., która zmarła w tajemniczych okolicznościach niemal pół wieku temu. A jednak wciąż żyje w pamięci i wyobraźni miłośników kina.

Uważam że szczerość i prostota i bezpośredniość do których (prawdopodobnie) dążę są często brane za czystą głupotę a jako że nie żyjemy w szczerym świecie — bardzo możliwe że bycie szczerym to głupota.
M.M. o sobie

(…) to tom porażający (…) Dziewczyna stojąca nad szybem wentylacyjnym w „Słomianym wdowcu" niczego już nie ukrywa i pokazuje więcej, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać.
Leszek Bugajski, „Newsweek”


Zamiast naiwnego i niezbyt rozgarniętego „demona seksu” (…) widzimy świadomą siebie kobietę ze skłonnościami do depresji i samokrytyki (…). To pierwsza publikacja, w której Monroe mówi sama o sobie.
„Twój Styl”


„Pomocy, pomocy! Czuję, jak Zycie się do mnie zbliża, a ja pragnę tylko umrzeć!”, krzyczy Marilyn. Ale nikt jej nie słyszy. Bo to tylko zapiski, które sporządza przez 20 lat. Przypadkowo odnalezione i wydane w książce (…) stanowią wstrząsający opis walki Monroe z demonami. Walki przegranej.
Magda Łuków, „Viva!”

Biografia Monroe, która na pokolenia stała się ikoną kobiecego seksapilu, to dowód na to, że kiedyś i dziś walka o samą siebie, o samookreślenie pragnień, umocnienie poczucia własnej wartości wymaga od kobiety złożenia ofiary.
Małgorzata Domagalik, „Pani”