Sukces „Stramera” w Niemczech i Austrii!

18.12.2024

Powieść Mikołaja Łozińskiego przetłumaczona na język niemiecki przez Renate Schmigdall i opublikowana przez Wydawnictwo Suhrkamp spotkała się z żywym przyjęciem krytyki. Ogromnym zainteresowaniem cieszył się także cykl spotkań polskiego prozaika z niemieckimi czytelnikami.

Gabriel Rath w austriackim dzienniku „Die Presse” porównał książkę Łozińskiego do wielkich dzieł o wojennych losach Żydów i trudnej historii Europy Środkowo-Wschodniej:

„Na tle historii rodziny Łoziński umiejętnie rozwija historyczną oś czasu. Budzi ducha Galicji, „okolicy, w której żyli ludzie i księgi”, jak nazwał ją urodzony w Czerniowcach poeta Paul Celan. W jego powieści odnajdujemy ducha Isaaca Bashevisa Singera, Szolema Alejchema, Alexandra Gerlacha, Josepha Rotha, Manèsa Sperbera czy Samuela Josepha Agnona. W dzisiejszych czasach wybitne zasługi w odkrywaniu i uznawaniu bogatego dziedzictwa tego regionu w szczególności położyli Polka Hanna Krall i Austriak Martin Pollack. Łoziński wraz ze swoją powieścią zasługuje, by znaleźć się w tym zasłużonym gronie.”

 

Równie entuzjastycznie o „Stramerze pisze Dirk Schümer w niemieckim „Welt am Sonntag”: 

„Podczas gdy wspaniałe powieści ocalałej z warszawskiego getta Hanny Krall z literacką finezją przybliżają kwestie niewypowiedzianej natury straty, a filmowe arcydzieło Pawła Pawlikowskiego „Ida” wyrusza na poszukiwania w historyzujących czarno-białych barwach w świat lat pięćdziesiątych, to Łoziński, rocznik 1980, podchodzi do tematu bardzo bezpretensjonalnie. Poznajemy bowiem Stramerów, niczym neurotyczną, wielopokoleniową nowojorską rodzinę z kosmosu Woody'ego Allena, poprzez epizody, ich nieco zwariowane spotkania. (…0 Godna podziwu w tej powieści jest lekkość, z jaką Łoziński snuje opowieść o losach swoich bohaterów, niemal w stylu opery mydlanej, a jednocześnie i on, i czytelnik dobrze wiedzą, że mimo podbudowania fabuły żydowskimi żartami, flirtami i romansami, pętla wokół nich coraz mocniej się zaciska. Po lecie 1939 roku, kiedy hiszpański bojownik Salo Stramer dołącza do paryskiego ruchu oporu, kilkoro rodzeństwa z Tarnowa ucieka przez San do Związku Radzieckiego, gdzie spotykają ich straszne rzeczy, takie jak deportacja, pranie mózgu i głód, ale przynajmniej nie to, co najgorsze – komory gazowe i Sonderkommanda.”

 

Serdecznie gratulujemy Mikołajowi Łozińskiemu tak wspaniałego przyjęcia „Stramera” na rynku niemieckim.

Tłumaczenie fragmentów recenzji – Elżbieta Zarych.