Ireneusz Kania – pożegnanie

10.10.2023

Podobno nie ma ludzi niezastąpionych, ale zmarłego 9 października Ireneusza Kanię trudno będzie komukolwiek zastąpić.

Był bowiem postacią niezwykłą. Był poliglotą, znakomitym tłumaczem, miał w swoim dorobku dzieła przełożone m.in. z języka portugalskiego, hiszpańskiego, niemieckiego, angielskiego, francuskiego, rumuńskiego, z greki starożytnej i nowożytnej, z hebrajskiego, sanskrytu i języka tybetańskiego. I były to przekłady olśniewające, za które honorowano go najzaszczytniejszymi nagrodami. Był też znawcą buddyzmu i sprawiał wrażenie, że nigdy nie należał do tych – by przywołać Czesława Miłosza, z którym nieraz uczestniczył w debatach o duchowości – co ,,w snach Ulro karzą siebie za dobroć ludzką”. Sam był człowiekiem pełnym owej dobroci. Należał do naszych mentorów, przyjaciół i kolegów, bo przez kilka dziesięcioleci był związany z WL-em. Jako młody człowiek pojawił się na Długiej we wczesnych latach siedemdziesiątych, by szybko stać się jednym z najbardziej cenionych redaktorów. To jemu m.in. zawdzięczamy naszą słynną serię iberoamerykańską. Współpracował z nami niemal do końca swoich dni, tłumacząc m.in. monumentalne ,,Pasaże” Waltera Benjamina.

Odszedł niespodziewanie, wręcz dyskretnie. Dlatego trudno nam uwierzyć, że już nigdy się z nim nie spotkamy. Dziękujemy Panu za wszystko, drogi Panie Ireneuszu, żegnamy Pana ze smutkiem, a Pańskiej żonie Marii składamy najszczersze wyrazy współczucia.