Orhan Pamuk "Stambuł"
22.08.2008
W bieżącym numerze „Newsweeka” Piotr Kępiński pisze o książce Stambuł. Wspoomnienia i miasto Orhana Pamuka:
Jeżeli planujecie podróż do Stambułu, przeczytajcie genialną książkę Orhana Pamuka o tym mieście. Jeżeli nie chcecie się tam wybrać, też ją przeczytajcie. Na pewno pojedziecie.
Tak wspaniałe portrety miast potrafili szkicować chyba tylko Czesław Miłosz, Josif Brodski i Tomas Venclova. Nikt lepiej niż oni nie opisał Wilna, Petersburga czy Kaliningradu. Dzisiaj do grona tych mistrzów opowiadaczy dołącza 56-letni Orhan Pamuk. Jego „Stambuł" który już za chwilę ukaże się w naszych księgarniach, to fantastyczna osobista opowieść o powstawaniu i rozpadzie mitu miasta. To esej o melancholii nazywanej tutaj: huzun - wpisanej na stałe w krajobraz rodzinnego miasta tureckiego noblisty. Pamuk idzie tropem wybitnych pisarzy z Europy Środkowej. Jakby chciał krzyknąć: nie zapominajcie o Stambule! Bo nie tylko Wilno czy Petersburg mają swoją historię. upomniał się i o skomplikowaną historię, i o współczesność Stambułu. A że jest geniuszem, napisał książkę, jakiej jeszcze nie było. Nie ma w niej cukierkowatych opisów Orientu ani egzaltowanej miłości do miasta. Turecki pisarz stworzył patchwork, na którym oprócz wielkiej czułości do Stambułu zobaczymy także melancholię i szczyptę goryczy.
„Stambuł" jest bez wątpienia najlepszym dziełem tureckiego noblisty. To pełna tęsknoty podróż do lat młodości. Nie mam pojęcia, czy Pamuk inspirował się „Portretem artysty z czasów młodości" Jamesa Joyce'a, ale nawiązania do powieści irlandzkiego pisarza są wyraźne. Ta dyskretna, a jednocześnie pełna szczegółów saga rodzinna splata się z wielką historią: pogromami, przewrotami i zawieruchami politycznymi. Autor skupia się na XIX i XX wieku, ale cofa się także w odległą przeszłość, kreśląc czarno-białe obrazy zaułków, dzielnic i ulic Stambułu.
Jednak, uwaga, to nie jest przewodnik ani encyklopedia miasta. Trudno określić formę tej książki. Opowieść? Powieść? Pamuk zdaje się mówić: Stambuł jest wielką księgą. Wszystko tutaj jest z pograni cza jawy i snu. Ludzie mówią jak bohaterowie surrealistycznych książek. Nic nie jest tak proste, jak nie przymierzając w Paryżu czy Rzymie. Bo rzeczywistość i baśniowość to pojęcia równorzędne.
W efekcie czytelnik dostaje niesamowitą opowieść o dawnym i dzisiejszym Konstantynopolu. Od czasów średniowiecznych po romantyzm. Od romantyzmu po modernizm. Zobaczymy Nervala i Flauberta spacerujących po placu Taksim. Usłyszymy znakomitych tureckich pisarzy (między innymi Yahya Kemala), którzy byli dla Pamuka wzorem. Piszę „usłyszymy", bo autor „Śniegu" kreśli zdania niezwykle sugestywnie i plastycznie. W jego esejach czuć zapach Bosforu, restauracji, a nawet książek. Ten pisarz jednym zdaniem potrafi opisać wielkość Stambułu i zaznaczyć jednocześnie jego małość.
Zobacz także:

Tak wspaniałe portrety miast potrafili szkicować chyba tylko Czesław Miłosz, Josif Brodski i Tomas Venclova. Nikt lepiej niż oni nie opisał Wilna, Petersburga czy Kaliningradu. Dzisiaj do grona tych mistrzów opowiadaczy dołącza 56-letni Orhan Pamuk. Jego „Stambuł" który już za chwilę ukaże się w naszych księgarniach, to fantastyczna osobista opowieść o powstawaniu i rozpadzie mitu miasta. To esej o melancholii nazywanej tutaj: huzun - wpisanej na stałe w krajobraz rodzinnego miasta tureckiego noblisty. Pamuk idzie tropem wybitnych pisarzy z Europy Środkowej. Jakby chciał krzyknąć: nie zapominajcie o Stambule! Bo nie tylko Wilno czy Petersburg mają swoją historię. upomniał się i o skomplikowaną historię, i o współczesność Stambułu. A że jest geniuszem, napisał książkę, jakiej jeszcze nie było. Nie ma w niej cukierkowatych opisów Orientu ani egzaltowanej miłości do miasta. Turecki pisarz stworzył patchwork, na którym oprócz wielkiej czułości do Stambułu zobaczymy także melancholię i szczyptę goryczy.
„Stambuł" jest bez wątpienia najlepszym dziełem tureckiego noblisty. To pełna tęsknoty podróż do lat młodości. Nie mam pojęcia, czy Pamuk inspirował się „Portretem artysty z czasów młodości" Jamesa Joyce'a, ale nawiązania do powieści irlandzkiego pisarza są wyraźne. Ta dyskretna, a jednocześnie pełna szczegółów saga rodzinna splata się z wielką historią: pogromami, przewrotami i zawieruchami politycznymi. Autor skupia się na XIX i XX wieku, ale cofa się także w odległą przeszłość, kreśląc czarno-białe obrazy zaułków, dzielnic i ulic Stambułu.
Jednak, uwaga, to nie jest przewodnik ani encyklopedia miasta. Trudno określić formę tej książki. Opowieść? Powieść? Pamuk zdaje się mówić: Stambuł jest wielką księgą. Wszystko tutaj jest z pograni cza jawy i snu. Ludzie mówią jak bohaterowie surrealistycznych książek. Nic nie jest tak proste, jak nie przymierzając w Paryżu czy Rzymie. Bo rzeczywistość i baśniowość to pojęcia równorzędne.
W efekcie czytelnik dostaje niesamowitą opowieść o dawnym i dzisiejszym Konstantynopolu. Od czasów średniowiecznych po romantyzm. Od romantyzmu po modernizm. Zobaczymy Nervala i Flauberta spacerujących po placu Taksim. Usłyszymy znakomitych tureckich pisarzy (między innymi Yahya Kemala), którzy byli dla Pamuka wzorem. Piszę „usłyszymy", bo autor „Śniegu" kreśli zdania niezwykle sugestywnie i plastycznie. W jego esejach czuć zapach Bosforu, restauracji, a nawet książek. Ten pisarz jednym zdaniem potrafi opisać wielkość Stambułu i zaznaczyć jednocześnie jego małość.
Zobacz także: