Dorota Terakowska – rocznica śmierci

04.01.2007

4 stycznia mija trzecia rocznica śmierci Doroty Terakowskiej

Kolejny rok bez Doroty, autorki niepokornej,

kochanej przez czytelników…
 

Była pisarką niezwykłą, określana przez wielu jako „autorka niepokorna” – poruszająca w swojej twórczości tematy ważne, ale niechciane, często zepchnięte na margines zainteresowania tak mediów, jak i nas wszystkich. We wczesnej młodości mocno związana z Piwnicą pod Baranami – dziś jej głowa znajduje się w Piwnicy na kontrowersyjnym monumencie prof. Bronisława Chromego. Uwielbiała zwierzaki, gry komputerowe, Internet oraz spotkania z czytelnikami jej książek. Na spotkaniach, których odbywało się 50 rocznie, z pasją opowiadała o swoim życiu, twórczości i namawiała do „ odwagi bycia sobą”. W ostatnich latach często uczestniczyła w targach książki i spotkaniach autorskich organizowanych za granicą: dwukrotnie odwiedziła Moskwę i Niemcy. Choć jak ognia unikała „bycia autorytetem” – otrzymywała setki listów, głównie elektronicznych, na które cierpliwie odpisywała. Jedynie co jej w życiu brakowało to – czasu... Pasja gromadzenia przez bliskich tzw. dóbr doczesnych zawsze ją zdumiewała, czemu dała wyraz w powieści „Ono”. Książka okazała się prawdziwym przebojem i podobnie jak „ Poczwarka” sprzedała się w nakładzie 40 tysięcy egzemplarzy. Pisarka trzykrotnie otrzymała Nagrodę Literacką Roku, przyznawana przez polska sekcję Światowej Rady Książki dla Młodzieży. Laureatkami IBBY został: „Samotność Bogów”, „Tam gdzie spadają Anioły” oraz „Córka czarownic”, która również znajduje się na światowej liście Jana Christiana Andersena. „ Władca Lewawu” zaliczany jest do złotej dziesiątki książek dla dzieci lat osiemdziesiątych, a „Lustro Pana Grymsa” uznane było za bestseller w roku 1995 w konkursie Fundacji Świat Dziecka. W 2002 roku Dorota Terakowska otrzymała nagrodę Prezydenta RP za twórczość i działalność artystyczną dla dzieci i młodzieży, jako „pisarka podejmująca w swej twórczości trudne problemy współczesnego człowieka i współczesnego życia”

Zmarła 4 stycznia 2004 roku.


Od 1998 roku sprzedało się 260 000 egz. jej książek


O Dorocie powiedzieli

Była jedną z najbardziej zdolnych dziennikarek, może nawet najzdolniejszą - szybka, energiczna, stanowcza. Jeśli był do zrobienia trudny temat, wymagający jednocześnie pewnej ostrości i szybkiego napisania, zawsze wysyłałem Dorotę. Bo ona, wracając z reportażu, miała już w głowie gotowy tekst! Nie musiała się zastanawiać, jak zbudować zdanie, tylko siadała i pisała. Wymyślała też znakomite tytuły. Bardzo ją ceniłam. Jeśli wchodziła w konflikty, to raczej z zastępcami, bo była bardzo wymagająca i mówiła to, co myślała. Miała swoje zdanie i potrafiła go bronić, ale też dawała się przekonać do cudzych racji. Krytykowała, nawet mnie, ale pozwalałem jej na to. Bo była w tym uczciwa - wymagała także i od siebie.

Zbigniew Regucki, w 1971 redaktor naczelny "Gazety Krakowskiej"


Poznałam Dorotę Terakowską na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy przyszłam do pracy do "Gazety Krakowskiej". Dorota była wicenaczelną, ale jej charakter i temperament sprawiały, że głównie ją było w redakcji słychać i widać. W Pałacu Prasy, gdzie w tym czasie mieściła się redakcja, klatka schodowa była otwarta na wysokość budynku. Już z dołu słyszałam jej powitanie: cześć Kasia. Dorota nie chodziła. Ona fruwała, mocno stąpając po ziemi. Nosiła wówczas modne długie spódnice i kamizelki, które powiewały za nią, gdy przemykała redakcyjnymi korytarzami.

Katarzyna Janowska


Ten dom był otwarty. Po prostu naciskało się klamkę i wchodziło. Dorota siedział zwykle w dużym pokoju, a Maciek w kuchni przy herbatce lub kawce i non stop "leciało" radio: w latach osiemdziesiątych Wolna Europa lub Głos Ameryki. Dorota oglądała telewizję i robiła swetry. Przychodziłem do nich wieczorami. Rozmowy nie przeciągały się, bo była godzina policyjna. Dorota była skryta, choć jak się zdenerwowała, to mówiła wprost, co myśli. Ale rzadko o sobie. O jej stosunku do świata więcej można dowiedzieć się z jej książek. Bo to w nich się otwierała.

Bogdan Rogatko, przyjaciel rodziny


Nie znam dokładnie twórczości Doroty, zresztą uważam, że nie jest to literatura adresowana do mnie. Nie jestem wielbicielem Harrego Pottera. Bardziej interesowała mnie jako dziennikarka i społecznik. Wcześniej gdy byłem młody i potrzebowałem autorytetu moralnego i intelektualnego, to ona była moim wzorem, dodała mi odwagi, by grać i protestować. Wiedziałem, że jest taka dwójka, jak Szumowski i Terakowska, którzy nie boją się otwarcie, w czasach "Jaruzela", pisać niewygodne politycznie rzeczy. Szumowski był introwertykiem, palącym 2 paczki popularnych dziennie, nie angażującym się w żadne afery polityczne, nie przyjmującym stanowisk, które mu proponowano, prawdziwy outsider. Natomiast Terakowska zawsze była pełna energii, witalności i wydaje mi się, że Maciek czerpał z tego bardzo dużo.

Maciej Maleńczuk


Dorota była przede wszystkim Osobą. Bardzo określoną, zdecydowaną, wyraźną. Była młoda; w jej przypadku zwykle potoczne liczeniu wieku w latach kalendarzowych nie miało sensu; znałam ją wiele lat, ona się nie starzała, ale po prostu szła do przodu. Podobało mi się w niej najbardziej, że zawsze była otwarta na nowe, nonszalancko ciekawa świata. Miała też rzadką cechę u pisarzy - spełniała się w bezpośrednim kontakcie z czytelnikami. Wiem, że wciąż jeszcze po wielu bibliotekach na prowincji krążą o niej anegdoty i opowiastki pełne ciepła i podziwu, w których wciąż jest obecna, jakby się miała znowu tam pojawić ze swoją następną książką.

Olga Tokarczuk