25. rocznica śmierci Józefiny Szelińskiej, bohaterki ostatniej książki Agaty Tuszyńskiej

11.07.2016

Narzeczona Schulza, jedyna kobieta której artysta zaproponował małżeństwo…
Zapraszamy do lektury tekstu Agaty Tuszyńskiej, poświęconego tej niezwykłej kobiecie.
 
 
Mija ćwierć wieku od chwili, kiedy zdecydowała się rozstać z tym światem. Miała wówczas 86 lat. W powojennych, urzędowych ankietach pisała do końca: stan cywilny - samotna.
Juna, Józefina Szelińska, jedyna kobieta, którą chciał poślubić drohobycki geniusz, Bruno Schulz. Jej dedykował Sanatorium pod klepsydrą, do niej pisał dziesiątki namiętnych listów, jej obiecywał wspólną przyszłość.
 
Nie udało się. Może nie mogło się udać?
 
Dla autora Sklepów cynamonowych SZTUKA była najważniejsza. Podporządkował jej wszystko - wymagania codzienności, szkolne obowiązki, prywatne ambicje. Wymagała wiele, nie tylko czasu, uwagi, dyscypliny, także innych źródeł inspiracji. Ucieleśniała jego marzenia, usprawiedliwiała obecność w świecie, którego ból dotkliwie odczuwał. W pierwszym okresie ich fascynacji, Juna wierzyła, że dany jest im wspólny los… rodzina, dom, dzieci. Drohobycki nauczyciel rysunku zupełnie się do tego nie nadawał. Nie potrafiła w miarę upływu lat tego nie zauważyć. Traciła złudzenia, często w dość brutalny sposób.
Nie potrafiła żyć z Brunem, sama od niego odeszła po niespełna czteroletniej znajomości. 
Potem przyszła wojna i jego okrutna śmierć na drohobyckiej ulicy, z rąk gestapowca. Dla niej znaczyła wyrzuty sumienia i wątpliwości. Okazało się po latach, że nie potrafiła żyć bez niego. Nie zetknęła się z żadnym innym mężczyzną, który tak szczelnie wypełniłby jej świat. Z artystą, którego by tak podziwiała. Z intelektualistą, który dorównałby jej potrzebom. Zdecydowała się z NIM zostać, na dobre i na złe, na zawsze. Przy niej stawał się wybitną osobowością polskiej kultury, wypełniał dane jej przed laty obietnice. Była szczęśliwa mogąc w tym uczestniczyć. Dumna z niego.
 
11 lipca 1991 roku połknęła garść tabletek przeciwbólowych i nasennych. W lodówce zostawiła butelkę szampana. Pewnie chciała go otworzyć następnego dnia, w kolejną, 99 rocznicę urodzin Bruna. 
Pożegnała widzialne okolice Sklepów cynamonowych. Może błąkają się po nich  teraz wspólnie doświadczając bliskości, jaka nie dana im była po tej stronie?
Opowiadam ich historię w Narzeczonej Schulza
AGATA TUSZYŃSKA